wtorek, 23 kwietnia 2019

Przesadzanie młodego klonika


Witam ponownie, 
wczoraj wygospodarowałem trochę czasu i przesadziłem młodego klona palmowego którego rozmnożyłem przez sadzonkowanie. Nie pamiętam już skąd pozyskałem pęd ale musiało to być jakoś przed 2015. Wydaje mi się, że jest to włoska odmiana klona palmowego o nazwie Dream Orange. Wiosną i latem liście mają kolor zielony z wyraźnie zaczerwienionymi krawędziami. Jesienią części zielone przebarwiają się na żółte, a końcówki pozostają czerwone.

Klonik powoli sobie tyje, ale jeszcze daleka droga przed nim. Przez dwa ostatnie lata, klon był regularnie cięty, tak aby z każdego międzywęźla wyrastały kolejne dwa pędy, natomiast jedna gałąź nie była przycinana w celu popędzenia drzewka. Wczesną wiosną bieżącego roku została wycięta kleszczami kulistymi, a rana zabezpieczona twardą pastą na rany.  Niestety nie zrobiłem zdjęć przed cięciem. Na pierwszej gałęzi od dołu był założony odciąg. Na materiale na tym etapie nie warto drutować gałęzi bo druty bardzo łatwo się wrastają. A na klonach ze względu na gładką korę rany po drutach są widoczne przez długie lata i czasem lepiej zrezygnować z oszpeconej w ten sposób części rośliny. Plan na ten sezon to intensywny wzrost, ale z nawożeniem będę musiał odczekać z 2 miesiące od przesadzenia.
Jak widać na zdjęciach na przesadzanie jest już trochę za późno, ale jako że drzewko jest bardzo młode to nie powinno się nic mu stać. Profilaktycznie zastosuję biostymulator wzrostu. Po przesadzeniu umieszczam drzewko na zacienionym ale widnym stanowisku i regularnie podlewam.

Zdjęcia klona przed przesadzeniem.

Na zdjęciu widać wielkość i kształt bryły korzeniowej już po obcięciu luźnych korzeni które rozrosły się w warstwie drenażu.


Bryła korzeniowa była bardzo zbita więc, aby nie przedłużać wypłukałem resztę podłoża spomiędzy korzeni






Ostatecznie bryła została dość mocno zredukowana, gdzieś do około 1/4.




Większe rany po cięciu korzeni zabezpieczyłem węglem drzewnym, który ma właściwości przeciwgrzybiczne.







poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Modry już po korekcie nasadzenia

Wczoraj podjąłem decyzję i skorygowałem nasadzenie modrzewia. Nie jest już tak mocno pochylony. 



I obiecane porównanie. Po lewej stan obecny, po prawej stan z 2016 roku (po warsztatach z Akademii Bonsai)

piątek, 5 kwietnia 2019

Krótka relacja z przesadzenia modrzewia

Jako że w poprzednich dwóch latach nie publikowałem żadnych postów, to na wstępie chciałbym się usprawiedliwić. W grudniu 2016 r. nasza rodzina powiększyła się o jednego osobnika płci męskiej (przyszły bonsaista =D) i będąc bardziej zaangażowanym w sprawy rodzinne dysponowałem mniejsza ilością wolnego czasu. Nie mniej jednak moja przygoda z bonsai trwa i drzewka cały czas pielęgnuję, dbam itp., itd..., jednym słowem nie odpuszczam.

A jeśli chodzi o modrzewia to jeszcze kilka słów o historii tego drzewka. Modrzew europejski został mi podarowany przez Wojtka z Bytomia, którego poznałem przez jedno z forum tematycznych. Nie pamiętam kiedy to dokładnie było bo w tedy jeszcze sobie takich faktów nie odnotowywałem, ale obstawiam lata 2011-12. Pamiętam, że niedługo po otrzymaniu rośliny przesadziłem go z plastiku do donicy ceramicznej wykonanej w czeskiej pracowni Vostrak, w której drzewko rośnie do teraz. W  marcu 2016 roku nad modrym pracowaliśmy na warsztatach w Akademii Bonsai. Na warsztatach miała miejsce korekta nasadzenia, drzewko zostało przycięte, zadrutowane i uformowane przez Pana Włodzimierza Pietraszko. W marcu 2019 r. modrzew doczekał się przesadzenia i oto mała fotorelacja z przebiegu tej operacji

Zdjęcie zrobione przed wyciągnięciem z donicy...

Ciężko było go wyciągnąć, widać że bryła korzeniowa była już mocno przerośnięta. Poza tym nie chciałem uszkodzić delikatnej i odstającej starej kory.



Poniżej zdjęcia po dokonaniu redukcji bryły korzeniowej. Podłoże z pomiędzy korzeni usunąłem za pomocą bambusowej pałeczki do szamania sushi ... Bryły nie wypłukiwałem w wodzie. Przy użyciu szczoteczki i dłubaka usunąłem mech wrastający się w korę rośliny na odcinku nebari.


 Podłoże takie jak było czyli 100% akadama. Ze względu na wielkość donicy i rośliny użyłem drobnej frakcji max. do 8 mm. Z podłoża pozbyłem się wcześniej pyłu. Jeszcze nie dorobiłem się porządnych sit ale muszę o tym pomyśleć.

Donica została umyta tylko wodą i szarym mydłem "BHP". Otwory zabezpieczone i standardowo druty do ustabilizowania rośliny w nowym podłożu.



 Jak kończyłem to robiło się już ciemno więc ostatnie zdjęcia wyszły słabo. Zdjęcie było robione na szybko i zostało wykonane ze zbyt dużej wysokości, za co przepraszam...

A tak dla porównania, to tak modry wyglądał po warsztatach w Akademii w roku 2016. W wyniku zabiegu drzewko zostało bardziej pochylone do przodu i na prawo. ale nie wiem czy nie wrócę do poprzedniego nasadzenia.

 Nie ma co porównywać tych zdjęć. Muszę zrobić porządne i w tedy się zdecyduje... Może zdołam go jeszcze zadrutować zanim rozwiną się pąki. Pozdrawiam....

P.S.  Zdjęcie mojego małego Smyka