czwartek, 2 września 2010

Jałowiec

Spędziłem kilka sierpniowych dni w Dolinie Baryczy na Dolnym Śląsku. W niewielkim centrum ogrodniczym w Miliczu, znalazłem tego oto jałowca. Stał gdzieś z boku z kilkoma innymi roślinami stanowiąc zeszłoroczny asortyment. Nie oszukujmy się, materiał nie był oszałamiający, ale spodobał mi się ruch pnia i drzewko szybko stało się moją własnością. 


Po powrocie z miasta, całe popołudnie, wieczór i poranek następnego dnia, z przerwami na jedzenie picie i spanie :) poświęciłem nowemu nabytkowi. Roślina nie jest zbyt duża, jej wysokość po uformowaniu nie przekracza 30cm. Znów mogłem poćwiczyć drutowanie, choć niestety nie dysponowałem drutami o bardzo wielu grubościach i musiałem sobie radzić tym co miałem. W pierwszej kolejności oczyściłem roślinę z martwych igieł, wyszorowałem pień i obciąłem zbyt wysoką doniczkę. Następnie podjąłem  decyzje o formie w jakiej chcę widzieć w przyszłości tego jałowca. Choć pień słabo się zwęża to stwierdziłem że pozostawienie niskich konarów będzie ciekawszą opcją niż literat. W przyszłości, zawsze będę mógł wyciąć te gałązki, wiec na razie zostały. Wyciąłem sporo zieleni i zbędnych gałązek, później zacząłem drutować te które pozostały zaczynając od najniższych. Nie miałem wystarczająco grubego drutu aby nieco obniżyć wierzchołek wiec posłużyłem się odciągiem. 


Końcowy efekt bardzo mi się podoba, tym bardziej, że wszystko zrobiłem zupełnie sam. Wciąż popełniam błędy przy drutowaniu, ale myślę, że to kwestia czasu, a w zasadzie ilości zużytego drutu. 


Wracając na Śląsk, odwiedziłem Akademię Bonsai we Wrocławiu aby zrobić małe zakupy (druty i pasta). W akademii dzięki uprzejmości Pana Włodka mogłem zobaczyć rośliny i uzyskać kilka cennych rad, z których z pewnością skorzystam. 


Za rok planuję przesadzić jałowca i prawdopodobnie wygiąć pień nad 3 konarem w lewo, bardzo możliwe, że zmieni się w tedy wierzchołek. Teraz jednak najważniejsze, aby dobrze przezimował (zresztą tak jak i reszta roślin) i z początkiem wiosny ładnie się zagęszczał.